1. |
Anioły
02:42
|
|||
Dlaczego anioły nie strzelają
z łuków jak amory?
Większy byłby z nich pożytek
niż z trzepotu skrzydeł
którego i tak nie słyszę
dlaczego aniołom zbroi brak
skoro chronić chcą cały świat?
Ich białe szatki powabne
szanse na zwycięstwo
dają raczej marne
dlaczego anielskich twarzy
nie zdobi morze bojowych tatuaży?
Gładkie lico anioła
wroga do kapitulacji
przekonać nie zdoła
dlaczego nie mają anioły
żądeł. Którymi kłułyby jak pszczoły?
Przecież oręża pozbawione
nie przechylą triumfu
szali na swoją stronę
dlaczego anioły niebiańskie
nie mogłyby być bardziej ziemiańskie?
Bardziej niż obłokom
przydałyby się tym
co ze złem stają oko w oko
|
||||
2. |
Prognoza
03:43
|
|||
sprzed telewizora znikam
gdy mam wreszcie dowody
że to co wynika
z prognozy pogody
przyniesie mi nieodwracalne szkody
gdy przed lustrem
hulający wicher
burzy nie tylko fryzurę
ale i psyche
gdy przez szybę
wpadające krople
na pięciolinii zostawiają
smugi mokre
gdy złowrogi lipcowy
front grzmiących burz
przygoni do salonu
rząd porażonych dusz
gdy ciśnienia skok
nagle zmienia
to co do tej pory
było do przewidzenia
gdy zamieć gwałtowna
zdarzeń horyzont przesłania
i człowiek zastyga
kroku naprzód odmawia
gdy jałowa susza
podpełza pod próg
wchodzi bez pukania
paraliżując myśli ruch
taka aura
nie na moje siły
powaliłaby Krzyżaka
rozbroiła Tatara
zwyciężyłaby Maura
niewiedza więc jest w cenie
bo choćbym mógł
wszystko przewidzieć
i tak będzie co ma być
wiem że nic nie zmienię
|
||||
3. |
Chmura
04:53
|
|||
chmuro granatowa
czy kiedyś się przed tobą zdołam schować?
zawsze i wszędzie znienacka
dopada mnie jak bicz
twa macka
chlasta po zgiętym grzbiecie
bo zawsze od tyłu atakujesz przecież
bezszelestnie suniesz
po nieba lazurze
jak tylko ty to umiesz
jesteś jak sowa bezlitosna
dopadająca bezbronną mysz na łowach
meteorologów zastępy
to za mało
na nieprzewidywalne twe podstępy
twoje manewry podniebne
wyprowadziły ich na manowce niejedne
G a b (lub C)
chmuro granatowa
czy kiedyś się przed tobą zdołam schować?
gdy tylko najdzie cię ochota
całą sobą
wypełniasz niebiosa
apetyt twój nieposkromiony
rozlewa się na cztery świata strony
żarłocznie chcesz dopaść
sunącą w dole
malutką postać
starcie przesądzone z góry
krew, smarki, drzazgi, trociny i wióry
podziwu godny
twój wrodzony
system obronny
ni sięgnie cię w odwecie
choćby najdłuższe ramię sprawiedliwości w świecie
chmuro granatowa
czy kiedyś się przed tobą zdołam schować?
|
||||
4. |
Mus
03:04
|
|||
muszę być wierny
bo choć miłosierny
Jezus jest
to w sądu dniu
lepiej nie narazić się mu
muszę ochotę mieć
by radosną śpiewać pieśń
niech niebiosa
nie mają wątpliwości
ile we mnie jest wdzięczności
muszę być pielgrzymem
co opuszcza są rodzinę
by za grzechy
z pokorą na kolanach
przepraszać dobrego Pana
muszę być krzyżowcem
prostując drogi nieproste
nawet przed tymi
co nie przebierają nogami
by podążać boskimi ścieżkami
muszę o duszę dbać
chronić ją od zła
niech bieleje
świętość z całej mocy
grzeszników budząc z nocy
muszę za tarczę swoją
obrać dobre słowo
niech chronią mnie
cytaty z Pisma
trzeba umieć wykorzystać
muszę na ziemskim padole
walczyć o to co moje
w przestrzeni bożej
mając taki cel
zrobię, by znaleźć się w niej
|
||||
5. |
Burza
03:30
|
|||
6. |
Kałuża
04:45
|
|||
Wsuwam kalosze
gdy niebo deszcz wróży
bom ciekaw
co się wynurzy
z kwitnącej w lesie
mulistej kałuży
choć to jesień
to nie grupa
po ciele się niesie
to podniecenia dreszcz
gdy co cię spotka
tego nie wiesz
niczym szczególnym
dziura nie kusi
w dniu bezchmurnym
ale gdy kropel parę
kapnie prosto
w jej gardzieli szparę
pustka nabiera głębi
a moją głowę
proste pytanie gnębi
co się wynurzy
z kwitnącej w lesie
mulistej kałuży
taką mam igraszkę
że w mętnej wodzie
zamieszam kijaszkiem
jaką niespodziankę
trącę drewienkiem
utopca czy może kijankę
w gęste błoto
patrzę z nadzieją
nie drgnie moje oko
bo kto mi broni
liczyć że z mazi
piękna syrena się wyłoni
mocny patyk się przyda
gdyby z bagna
wynurzyła się jakaś ohyda
wtedy kilkoma ciosami
między oczy odeślę
bestię do błotnej otchłani
co się wynurzy
z kwitnącej w lesie
mulistej kałuży
kałuża też kusi
by ściągnąć kalosze
i zanurzyć się w niej po uszy
zmoczy ubranie warto
by tajemnicę odkryć
ukrytą pod taflą
znikającym punktem
byłby czubek głowy
osuwający się w błota okowy
im dłużej ma twarz
spogląda na nieruchomą
brunatną maź
tym mocniej czuję
że to ta maź
się we mnie wpatruje
wzrokiem lekko mętnym
wierci dziurę w duszy
pytaniem natrętnym
miał Nietzsche rację
że każde spojrzenie
zwrotną wywołuje reakcję
nie od dziś wiadomo
że wszędzie można przeżyć chwilę natchnioną
więc gdy popada obficie
to mnie z bulgotem
nachodzi refleksja nad życiem
gdy o istnienia sens
pyta mnie to, czego wczoraj
nie było, a dziś już jest
co się wynurzy
z kwitnącej w lesie
mulistej kałuży
raz coś kapnie
budząc nadzieję
w sercu na dnie
raz coś wyschnie
i marzenie z duszy
ot po prostu pryśnie
całość w krąg zamknięta
jak krąg z kałuży
gdy powierzchnia jej dotknięta
nachodzi mnie ochota
by swą twarz
położyć obok błota
spoglądać w górę
i liczyć się z tym
że to słońce, to chmura
nade mnie przywieje
to coś, o czym
wiem tak niewiele
z kijem w dłoni
i w kaloszach na stopach
prawdę o życiu poznaję powoli
co się wynurzy
z kwitnącej w lesie
mulistej kałuży
|
Wielka Radość Kraków, Poland
Słowo jest tu wszystkim. Punktem wyjścia dla każdego utworu jest tekst. Słowu podporządkowana jest tu kompozycja oraz aranżacja. Gromadzące się w głowie słowa muszą znaleźć ujście i zrobić przestrzeń na kolejne wyrazy, zdania, wersy. Tak powstają płyty Wielkiej Radości, nagrywane w domowym studiu przy wykorzystaniu wiekowej, pamiętającej przełom wieków gitary klasycznej z metalowymi strunami. ... more
Streaming and Download help
If you like Wielka Radość, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp