1. |
Przygoda
03:32
|
|||
Przygoda, przygoda
każdej chwili szkoda
morskiego więc potwora
znaleźć i ubić chcę
powiększę osiągnięć listę
o to co nieoczywiste
swoje marzenie ziszczę
odwagą wykaże się
płyną me myśli
ku statkom lżejszym od liści
na których srebrny harpun lśni
gotowy do strzału
widzę wyobraźni oczami
jako szparko ponad falami
na spotkanie z bestiami
mój harpun mknie
przygoda, przygoda
każdej chwili szkoda
żadna więc przeszkoda
nie zatrzyma mnie
mimo że na nizinie
skąd statek nie wypłynie
mieszkam, to w zimie
na południe wyruszyłem stąd
mimo że morskie stwory
znam tylko z wnętrza głowy
to potencjał w sobie spory
do polowania mam
mimo że bogu ducha winne
istoty z wody zimnej
to opcji nie ma innej
by je dopaść, po prostu niebezpieczny
przygoda, przygoda
każdej chwili szkoda
splendor nagród i życia szkoła
czekają mnie
wyruszam na wyprawę
by nową bohaterstwa miarę
na nieznaną dotąd skalę
wyznaczyć wszystkim wam
odmieniony wrócę
bo między fale rzucę
odpowiedzialny za zepsucie
chłopięctwa mego balast
słońce wysusza myśli
słowa woda spojrzeniem czyści
głębia, gdzie nic się nie przyśni
bo sen nie dociera tam
przygoda, przygoda
każdej chwili szkoda
do dom wracać pora
nadeszła już
losem jak harpunem
kierować nie umiem
znacznie częściej pudłuję
niż trafiam
na barki niezdary
srogie spadają kary
jak ogon morskiej mary
co nagle wyłania się
tyś pośród fal bałwanem
gdy wokół drzazgi same
boś nie ty losu panem
a los panem twoim jest
|
||||
2. |
Kłopoty
05:22
|
|||
Zostań rybko złota
pomóż mi, bom w kłopotach
łypnij na mnie okiem
przeniknij mnie na wskroś
prawda, że sucho coś?
Tam równiny wypalone
Pustyni połacie przeogromne
tam ziemia płonie ogniem
wlej we mnie
choćby wody kroplę
niech to co suche
wreszcie zmoknie
zostań moja, rybka złota
pomóż mi, bom w kłopotach
podpłyń pod powierzchnię
wyciągnij ku mnie płetwę
bo się już nie mieszczę
w tej kuli, więc wreszcie
proszę cię, weź mnie
gdzie świeżej wody są przestrzenie
podpłyń do mnie bliżej
z wody wychyl głowę
to o słowie ci opowiem
które dalej płynąć już nie może
nie wszystko złoto co się świeci
można nazwać złotem
nie wszystko co z czerni
jest kłopotem
nie wszystko rybą
co w wodzie pływa
bo przecież nie wszystko
musi jakoś się nazywać
to co w twojej
mrocznej czai się głębinie
niech tajemniczym pozostanie
niepotrzebne jest mu imię
|
||||
3. |
Los
03:19
|
|||
Los jest jak szczupak
który płotkę ma ochotę schrupać
bóg w tej gęstwinie
wieszcze, ze w podwodziu
nikt od swego fatum
nie odpłynie
z gęstego mułu
sam się nie wygrzebiesz
karaś amura nie przerośnie
karp w wigilię zazna bólu
role już rozdane
sprzeciw nic tu nie da
płyniesz pod prąd
to masz przechlapane
Los jest jak szczupak
który płotkę ma ochotę schrupać
na nic się przewala
w tobie bunt i sprzeciw
o stromego klifu brzeg
się rozbija złości fala
na zgubę wiodą poeci
patykiem na wodzie pisząc
byś nabrał tlenu w płuca
i płynął w górę rzeki
zapamiętaj sobie smyku
radzi wodorostów pan
otwórz oczy, zamknij usta
po co tyle krzyku
Los jest jak szczupak
który płotkę ma ochotę schrupać
więc kiedy zechcesz znów
z haka fatum zerwać się
niech orzeźwi cię ciśnięty
w twarz zimnej wody chlust
szamotać się szkoda
w okach takiej sieci
jak nurt nurtem
górą zawsze będzie woda
marzenia spław wodospadem
niech płyną jak najdalej
od ikry jesteś płotką
i tak już pozostanie
|
||||
4. |
Hak
03:00
|
|||
Rybiego kątem oka
czarną długą widzę postać
rybiego kątem oka
widzę, co mnie spotka
ponoć pewnego razu
każdego wyłowią ze stawu
ponoć pewnego razu
każdy staje się ofiarą rytuału
zewsząd oczy łypią
z tego haka nikt się nie wypiął
zewsząd oczy łypią
pomocy nie widzę znikąd
nie dałem nura w głąb
brakło mi ikry, to błąd
nie dałem nura w głąb
teraz ciągną mnie na suchy ląd
w gębowym coś tkwi otworze
każdy naciąć się może
w gębowym coś tkwi otworze
będzie już tylko gorzej
to już koniec, mes amis
choćbym się zaparł pletwami
to już koniec, mes amis
znikam między falami
w głowie mojej
inaczej to wyobrażałem sobie
w głowie mojej
rzecz się dzieje ze spokojem
bez gwałtu i szarpania
godność jest mi zachowana
bez gwałtu i szarpania
gładka toń, nie żadna furia czy piana
wcale mnie nie cieszy
odwrócony porządek rzeczy
wcale mnie nie cieszy
nadmiar powietrza i niedobór cieczy
w desperacji akcie ostatnim
szarpię pyskiem, miotam się w matni
w desperacji akcie ostatnim
|
||||
5. |
Ogród
03:55
|
|||
Tu na dole
w węgorzy ogrodzie
hurtem godzimy się z nurtem
który targa nami
nieprzewidywalnymi prądami
w muł nas wgniatając
tutaj jest nas
rozległy węgorzowy las
prawieczny i niebezpieczny
rzucamy milion cieni
szybko się to nie zmieni
promień nie przedrze się
w wody szumie
każdy to co umie
wciela w życie napełniając oskrzela
głębokim westchnieniem
napawając się istnieniem
takim jakim jest
ogrodnika nam nie trzeba
bo choć czasem coś uwiera
to nikt nie skarży się
nie słychać głosów krytyki
nikt nie rozmawia z nikim
cicho między nami jest
bezruch w naszej dolinie
gdy dookoła wszystko płynie
|
||||
6. |
Srebro
03:37
|
|||
Srebro ryb, ryb srebro
tu pod taflą
jest mi wszystko jedno
nic nie widać
nic nie słychać
czuć tylko kołysanie fal
w wodzie z grubsza
każdy problem się rozpuszcza
i gdy trosk cała tłuszcza
łykam haust, zamykam usta
i już po mnie, woda tylko pluska
w mętnej woda błyśnie łuska
Srebro ryb, ryb srebro
tu pod taflą
jest mi wszystko jedno
nic nie widać
nic nie słychać
czuć tylko kołysanie fal
w glonów gęstwinie
każdy kłopot ginie
więc najlepiej ku głębinie
z obciążeniem mi się płynie
na plecach targam skrzynię
na powierzchnię nic już nie wychynie
mrok a nie światło
ma dla mnie to podwodne miasto
i tylko przy srebrze ryb
naprawdę chcę się żyć
i tylko przy srebrze ryb
naprawdę chcę się żyć
|
||||
7. |
Rzeka
04:37
|
|||
Nocą słów rzeka
z człowieka wywleka
to co przez cały dzień
głęboko pod powierzchnią tkwi
nocą rzeki nie widzisz
słyszysz tylko, że gdzieś tam jest
tak jak z człowiekiem w śnie
fale chlupią o brzeg
nie widać gdzie ląd ma swój kres
raz po mokrym, raz po suchym piasku
kroki stawiasz po omacku
czarne oczy granicy między nimi
nie wskażą
nocą granicy nie czujesz
wiesz tylko, że za dnia chroniła cię
w mroku rozmyta, z oczu tracisz jej bieg
słów spiętrzenia w stanie alarmowym
żadne niewypowiedziane, gdy śpi aparat mowy
słowo za słowem, fala za falą
słowa same w zdana się układają
szturmem sztorm słów uderza raz o raz
forsując tamę z ust twardych jak głaz
zrób ten krok / powiedz to
zrób ten krok / powiedz to
|
Wielka Radość Kraków, Poland
Słowo jest tu wszystkim. Punktem wyjścia dla każdego utworu jest tekst. Słowu podporządkowana jest tu kompozycja oraz aranżacja. Gromadzące się w głowie słowa muszą znaleźć ujście i zrobić przestrzeń na kolejne wyrazy, zdania, wersy. Tak powstają płyty Wielkiej Radości, nagrywane w domowym studiu przy wykorzystaniu wiekowej, pamiętającej przełom wieków gitary klasycznej z metalowymi strunami. ... more
Streaming and Download help
If you like Wielka Radość, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp